Są w codziennym życiu takie
sytuacje, o których myślę czy, aby na pewno wszystko to, co widzę na pierwszy
rzut oka, jest takie oczywiste. Czy matka krzycząca na dziecko w sklepie, jest
złą matką, czy tylko ma gorszy dzień. Czy facet, który właśnie kogoś strąbił i
wygestykulował rękami w swoim aucie, nie stracił dziś pracy i czy te złośliwe
odzywki na tematy, których nie powinno się nawet ruszać nie wynikają z braku
wiedzy, taktu i ogłady. Jednocześnie nie jest w stanie zrozumieć, że internet
coraz częściej staje się miejscem w którym można się wyrzygać ze swoich
frustracji, a „za plecami” jest największą formą odwagi na jaką stać.
W ostatnim czasie natrafiłam na reklamę, która niesie świetny przekaz. W
INTERNECIE BĄDŹ SOBĄ. CHYBA, ŻE JESTEŚ CHAMEM. WTEDY BĄDŹ KIMŚ INNYM – brzmi podsumowanie.
Myślę, że to zdanie, tyczy się nie tylko naszego obycia w sieci, ale także w
realnym życiu. Bo jaki jesteś siedząc przed ekranem
swojego komputera, telefonu lub tabletu? Ile masz odwagi, gdy zamiast
powiedzieć co myślisz prosto w oczy, mówisz to za plecami? Wydaje się, że
niewiele. Właściwie mogę pokusić się o stwierdzenie , że tej odwagi Ci brak.
Internet stał się miejscem w którym czy pokażesz za mało czy za dużo i tak
znajdzie się ktoś, komu to nie będzie odpowiadać. Ktoś kto powie, że
poprzewracało Ci się w głowie, gdy pokażesz coś, co nie trzyma się sztywno
określonych norm. Tylko jakie są te normy? Kto tak naprawdę je wymyśla? Kto ma
prawo nam mówić, co wolno nam robić, pokazywać, a czego nie? Przecież jeśli nikogo nie krzywdzimy swoim
zachowaniem czy czynami, to według mnie wszystko jest ok. Tylko tu pojawia się
kwestia zrozumienia, akceptacji i szacunku do drugiego człowieka. Jego wyborów,
zachować i tego jak żyje. O ile mogę zrozumieć to, że można nie rozumieć
drugiego człowieka i tego jak żyje i postępuje, to nie jestem w stanie pojąć
jak ten brak zrozumienia może być wyznacznikiem braku szacunku do drugiej
osoby.
W tym momencie od razu nasuwa mi się tutaj pewien temat. Temat, który
niczym bumerang wraca przy każdej uroczystości i spotkaniu w gronie znajomych
czy rodziny…
Etap pierwszy – wyparcie.
Nie przejmujesz się tym, bo po co.
Pogadają, poplotkują i im przejdzie. Pytania zbywasz śmiechem. Nie przejmujesz
się, bo wiesz, że to i tak nic nie zmieni.
Etap drugi – oburzenie.
Te pytania zaczynają Cię drażnić. Mówisz
„to nie Twoja sprawa!” Zastanawiasz się jak druga osoba może być tak niedelikatna,
pytając Cię o rzeczy, które są Twoją prywatną decyzją.
Etap trzeci – żałoba.
Dochodzisz do momentu, gdy zdajesz sobie
sprawę, że dalej będę pytać, tylko jeszcze bardziej nachalnie i
niedelikatnie…przecież minęło tyle czasu. Wiesz, że stoisz w miejscu, w którym
nie ma już odwrotu. Twoje noce to poczucie winy, w które wpędzasz się nie Ty
sama, lecz Ci co wiedzą lepiej. Nie masz już siły odpowiadać…
Etap czwarty – akceptacja.
Teraz wszystkie trzy poprzednie opcje
mieszają się wzajemnie. Wiesz, że robisz dobrze, ale nadal mało kto to rozumie.
Łzy bezsennych nocy, mieszają się ze śmiechem z powodu domysłów, w których jesteś
głównym bohaterem. Odpuszczasz, jednak często w środku się rozsypujesz .
Jeśli
jesteś kobietą to w tym momencie już wiesz o czym piszę. Ciąża kobiety ,to nadal temat, który rozgrzewa do czerwoności wszystkich tych, którzy najmniej
powinni się tym interesować. Jesteś celem plotek, spekulacji i domysłów, które
swoją bezwstydnością ranią Cię codziennie.
Czy zadając kiedyś to pytanie, zastanowiłeś się choć raz, co czuje kobieta,
którą o to pytasz? Zapewne nie wiesz o tym, że poroniła lub nie może zajść w
ciąże. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że ma guza w piersi i zajście w ciążę,
wiążę się z ryzykiem choroby nowotworowej. Pewnie nie wiesz też, że może
właśnie choroba nie pozwala jej zajść w ciąże lub spowodowała kolejne
poronienie. Niekiedy też po prostu się boi lub taka była jej decyzja.
Nie wiedziałeś? No tak...
Nie zdajesz sobie sprawy ile łez wylewa, gdy po raz kolejny słyszy „życzę
Ci dziecka”. Nie myślisz też jak bardzo ją to boli. Ile kosztuje ją uśmiech i
gratulacje ciąży przyjaciółce, która jeszcze nie tak dawno była w tej samej
„niedoli” co ona. Teraz jest szczęśliwą matką, a Ona nie ma siły powstrzymywać
łez, patrząc na niemowlaka. Pukasz się w głowę, gdy kobieta mająca chore
dziecko, zachodzi w kolejną ciążę, bo to przecież nieodpowiedzialne, a
małżeństwa z czwórką i większą ilością dzieci to patologia, dziecioroby, 500+
lub wpadka. Sam tworzysz mnóstwo sprzeczności, których potwierdzenia szukasz, a
które tak naprawdę nie maja sensu. A przecież to, czy ktoś decyduje się na
pierwsze, drugie czy kolejne dziecko to decyzja dwóch ludzi. To kwestia odwagi,
zaufania i wiary. Jedyną osobą postronną
w tej sytuacji, jest ta, której się zaufa.
Lubimy wchodzić z butami w czyjeś życie, deptać marzenia i mącić spokój.
Lubimy wszystko wiedzieć i wyrażać te opinie głośno, gdy jednocześnie nikt nie
słyszy. Przez te wszystkie etapy przechodzę na przemian. Usłyszałam już na swój
temat wszystkie możliwe spekulacje i konfiguracje ciąż, poronień i głupich
decyzji. Usłyszałam też, że jestem samolubna i krzywdzę swoje dziecko, które jako
jedynak będzie miało gorzej, a na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby,
które pytały o te sprawy z wyczuciem. Nikomu nie zamierzam się z moich decyzji
tłumaczyć i zdanie „ja mam już troje, a Ty tylko jedno” nie wprawia mnie już w
poczucie winy. Decyzja, którą podjęłam lub na którą nie mam zupełnie wpływu,
nie jest niczyją sprawą. To czy nie chcę, mogę, czy nie, nadal będzie
interesowała zbyt duże grono osób, które swoim nietaktem, zatruwają tylko
zdrowe relacje międzyludzkie.
Tak właśnie odbiera te pytania, kobieta będąca w podobnej sytuacji. Te
pytania to brak zrozumienia i współczucia dla uczuć
drugiej osoby. Bo nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jaki ból mogą wywołać te domysły, komentarze i plotki. A wystarczyłoby
tylko czasem ugryźć się w język i dwa razy zastanowić, zanim rzucimy osądem czy
oskarżeniem. Nie mając w sobie empatii, nie poznasz nigdy drugiego człowieka, a chyba o to w życiu chodzi...
To tylko jeden przykład tego jak niektóre, wydawać by się mogło z jednej strony, błahe sytuacje, rodzą się z
niezrozumienia i braku próby akceptacji wyborów drugiego człowieka. Ja jestem
dorosłą osobą, która radzi sobie dobrze w takich momentach i większość tych
rzeczy spływa po mnie jak po kaczce. Jednak co wtedy, gdy takie niezrozumienie
trafi na osobę słabą emocjonalnie lub dziecko? Zastanawiałeś się kiedyś nad
tym? Może warto pomóc tej matce, ogarnąć zakupy, gdy jej dziecko lata dookoła.
Może warto odpowiedzieć uśmiechem na ten atak agresji za kierownicą w korku.
Może na zazdrość i niezrozumienie, trzeba odpowiedzieć miłością do drugiego
człowieka?
Nie oczekuje, że na to, że ktoś próbuje Ci zaszkodzić odpowiesz kupieniem
mu kwiatów lub czekoladek, ale zacznij od tego, by nie oddawać pięknym za nadobne. Chciałbyś, aby Ciebie traktowano jak najlepiej, ale
co zrobisz, gdy znowu coś pójdzie nie tak? Wypowiesz ze złością magiczne słowo,
które trzeba będzie wypikać? No właśnie…Nie reaguj złością i brakiem
szacunku na coś, czego nie rozumiesz. Stłum w sobie zazdrość, która nie
pozwala cieszyć Ci się tym, że komuś się udało, jest szczęśliwy i żyje w
zgodzie ze sobą i swoimi zasadami, które nikogo nie krzywdzą.
Nie można być przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przez 365 dni w
roku ułożonym, poważnym lub radosnym. Trzeba mieć swoja odskocznie i nie
powinno to być tematem zadumy dla innych. Każdy musi mieć swój kawałek siebie,
trochę zwariowany, poważny, a czasem poplątany. Taki w sam raz, akurat.
Gdy
pomyślałam o tym, że chciałabym pokazać Wam trochę mojego świata i mojej pasji,
wiedziałam, że wyjdę znacznie poza moja strefę komfortu. Wiedziałam też, że mam
za sobą ludzi, którym spodoba się to bez mrugnięcia okiem i będą mnie wspierać
nawet jeśli będzie to dotyczyć tylko pokazywania światu jak rośnie marchewka w moim warzywniku. Zdawałam też,
sobie sprawę z tego, że będą i tacy,
którzy co bym nie zrobiła, będą szukać dziury w całym i mówić DAJ SOBIE BABO
SPOKÓJ, którzy swoim niezrozumieniem, będą atakować wszystko co pokaże. I nie
myliłam się zbyt wiele.
Choć jestem
już dużą dziewczynką, mimo całego mojego zdrowego podejścia do tego co się
dzieje dookoła, do złośliwych komentarzy, czasem słyszę w swojej głowie taki cichy, wredny głosik, który
mówi ODPUŚĆ SOBIE…I wiecie co? Mam go w głębokim poważaniu!
A dlaczego?
Bo uważam, że pokazując jak wyglądam pracując, pokazuje , że kobiety przez 24
godziny na dobę nie wyglądają idealnie, wszystko samo się nie robi, a mówiąc o
swoich planach, które dają w łeb, daje przykład tego, że w życiu nie zawsze
wychodzi nam wszystko czego chcemy i że może być pod górkę. Wstawiając filmik,
na którym mam lekką głupawkę, daje przykład, że kij z tyłka czasem można, a
nawet powinno się wyciągnąć i naprawdę nic złego z tego powodu się nie stanie.
No, może tylko, gdy spuścisz sobie lekko powietrze, będzie Ci łatwiej funkcjonować. (śmiech)
Bo niestety
na wiele z tych rzeczy, mamy w ostatnich latach wypaczone postrzeganie.
Wszystko musi być idealnie w ramce, a nic poza. Nie możemy być inni, słabsi lub lepsi,
bardziej lub mniej kreatywni. Kreatywność sprawia, że
wystajemy poza jakieś chore schematy, którymi kierują się często ludzie
młodzi, pogubieni, ludzie z bagażem doświadczeń, skopani przez życie.
Nie chce być
wszystkimi. Nie chce być jak inni. Chce być sobą…zwariowaną, nieogarniętą i
nieuczesaną. Chce robić wielkie plany, z których czasem może coś nie wyjść.
Kochać siebie za to jaka jestem, a nie za to jaka mogłabym być. Ty też spróbuj!
Bardzo chce
Ci pokazać, że można inaczej. Możesz użyć wszystkich kolorów i
wyjść poza linie. Nic się nie stanie. Może się tylko okazać, że stworzysz wtedy
arcydzieło. Arcydzieło, które będzie życiem. Twoim własnym życiem. Życiem z
poczuciem, że jesteś nieidealnym ideałem.
Bądźmy dla siebie ludźmi. Bądźmy dla siebie wyrozumiali i szanujmy wybory
drugiego człowieka, nawet jeśli ich nie rozumiemy, nawet jeśli wydaje nam się,
że ja wiem przecież lepiej. Człowiek uczy się na błędach cale życie. Więc daj
innym te błędy czasem popełniać. Ty też nie jesteś nie omylny, też czasem
upadasz. Wyciąg z tych upadków najwięcej ile tylko możesz. Postaraj się być
takim człowiekiem, jakiego chciałbyś minąć na ulicy, gdy masz zły dzień.
Człowiekiem, który złapie za ramię, gdy inni będą kopać swoim brakiem szacunku
i akceptacji. Człowiekiem, który traktuje drugiego w ten sposób, w jaki sam
chciałby być traktowany.
Świetny tekst! Od dawna dostrzegam problem wchodzenia butami w cudze życie przez innych. Co jest bardzo przykre, w każdej rodzinie są problemy wszelakiej maści jednakze zamiast skupić się na sobie i swoim życiu latwiej jest siać ziarenka nienawiści.
OdpowiedzUsuńKasiu głowa do góry! Życzę Tobie aby ludzie wokół brali przykład z Twojej postawy pełnej dobroci i naturalności!
Dziękuję za te słowa. Cieszę się, że nie tylko ja tak to widzę. 😊
Usuń