OKŁADKA CZYLI O TYM CO W ŚRODKU


      



      

     

    Jeszcze nie tak dawno temu poznając drugą osobę, zakładałam coś na jej temat. Niejednokrotnie okazywało się, że za moją ufność dostawałam w zamian nóż w plecy. Chwila nieuwagi i cios zadany. Kilka razy taki cios dostałam prosto w serce. To bolało, nikt nie wie jak bardzo. Zdarzało się też tak, że początkowo oceniałam kogoś źle, by po czasie siedzieć i pić z nim kawę śmiejąc się do rozpuku. Takie mylne pierwsze wrażenie…


Chodząc do szkoły średniej znalazłam się w sytuacji, której nie życzę nikomu.. Najpierw niewinne zdania i gesty, a potem kilka miesięcy po których zapadł wyrok za molestowanie. Nie potrafiąc sama zrobić z tym nic bardzo chciałam, aby ktoś wtedy zareagował. Potrzebowałam usłyszeć, że jest na to rada. Zupełnie chyba przypadkiem dostałam to zapewnienie od kolegi siedzącego w ławce przede mną. On jeden powiedział na głos zdanie, którego wtedy potrzebowałam najbardziej na świecie…Ktoś po kim się tego zupełnie nie spodziewałam dał mi możliwość poczucia, że mam na kogo liczyć w tej kwestii. To poczucie mi wystarczyło…


Pamiętam, gdy po ostatnim spotkaniu z tym człowiekiem wracałam do pustego domu z drżącymi nogami i jeszcze nigdy tak bardzo nie bałam się być sama. Potem był szum w gazetach, w szkole zawrzało, a na korytarzu mijały nas głupie uśmieszki i docinki bo przecież nic takiego się nie stało, do niczego poważnego nie doszło. Przed rozprawą usłyszałam zdanie „dlaczego nic nie zrobiłyście?” od dziewczyny, która znalazła się w sytuacji dużo bardziej drastycznej niż ta nasza. Nie umiałam jej wtedy odpowiedzieć…Rozprawa, wyrok i płacz żony tego mężczyzny na sądowym korytarzu…To był koniec…


Sytuacja ta zaważyła potem na moich dalszych relacjach, zachowaniu i samoocenie. Mimo, że na zewnątrz byłam twarda i nie dawałam po sobie poznać, że coś jest nie tak, to w środku coś we mnie pękło na dobre i nie umiałam tego już posklejać. Była to rzeczywistość, która po raz pierwszy pokazała mi poważnie, że ludzie nie są dobrzy z natury i pierwsze wrażenie niekiedy bywa mylne. Mąż, ojciec, pedagog…był kimś zupełnie innym niż się wszystkim wydawało.


Od tamtej pory ciężko było zaufać komuś kto nie był kobietą i dziękuję Bogu za wytrwałość jaką obdarzył mojego przyszłego męża rok później. Mało kto wytrwałby tyle co on, gdy przez 4 miesiące ciągle powtarzałam „nie”.


Po latach i dziesiątkach innych doświadczeń mogę powiedzieć, że mimo wszystko jednak bardziej wierzę w dobro w ludziach bo wiem, że jeśli ktoś staje się złym człowiekiem, choć „złym” to może za duże słowo, to coś w jego życiu musiało się wydarzyć i pójść nie tak. Podobnie jest z postrzeganiem świata przez nas. Spotykasz kogoś kto Cię skrzywdzi i zawiedzie i całą złość jaką masz w sobie przerzucasz na innych.


Nie wszyscy, których spotykasz na swojej ścieżce są dobrzy. Nie wszyscy też są źli. Nie wszystkich musisz do swojego życia zapraszać, ale pewne jest, że nie możesz zakładać, że ta druga osoba ma złe zamiary wobec Ciebie. Mierzenie wszystkich jedną miarą jest bardzo nie sprawiedliwe i pociąga w dalszych relacjach z innymi zbyt wiele konsekwencji. Nie dzielenie się wszystkim wcale nie jest spiskiem, a czasem koniecznością. Nigdy nie zakładaj tego czego tak naprawdę nie jesteś pewien. Niech Twój poupychany po kątach duszy żal nie waży na relacjach z drugim człowiekiem. Patrzysz na wiele rzeczy przez pryzmat tego jak wygląda Twoje życie. Wszystkie złości i frustracje, że Tobie nie wyszło zbyt często podajesz dalej. Przekazujesz swoje wewnętrzne wojny myśląc, że w ten sposób się ich pozbędziesz. To tak nie działa. Ta złość przekazywana dalej rodzi jeszcze więcej nieporozumień. Nieporozumienie rodzi kłótnie, kłótnia - złość, a złość nienawiść. To błędne koło, którego trybikiem jesteśmy często my sami.

Czasem mam dość obłudy panującej dookoła. Nie mam siły patrzeć na ludzi, którzy czekają tylko, aby dopiec. Mam dość zakłamanych deklaracji i słów mówionych na wyrost. Układy i zmowy to tylko część tego świata, ale jak bardzo psują mu one opinię. Wielkie słowa, czułe gesty, nic nie znaczące uśmiechy…Za tym wszystkim stoją ludzie, stoisz Ty i ja często robiąc to nieświadomie. Oceniając bezpodstawnie, rzucając domysłami branymi za pewnik czy nawet tylko rozsiewając plotki.


Jesteś pewien, że taki chcesz być? Jesteś pewien, że taki obraz świata chcesz podawać dalej? Pozbądź się nagromadzonych przez lata niedomówień, złych emocji i żalu, który trawi Cię od środka. Otwórz się na dobro zostawiając to co złe za sobą. Zacznij od nowa, od początku. Nigdy nie jest na to za późno. Możesz dokonać wyborów, które nie tylko zmienią Twoje życie, ale też sprawią, że pozbywając się zbędnego balastu odnajdziesz miejsce na nowe więzi i relacje o których istnieniu wcześniej nie miałeś pojęcia.


Bądź dobrym człowiekiem. Bądź optymistą. Bądź przykładem. Ktoś zawsze musi być pierwszy. Nie masz ochoty być numerem 1?

Komentarze